#1 Recenzja - "Stupid" vitamin sweets - TAIWAN

#1 Recenzja - "Stupid" vitamin sweets - TAIWAN

Dzisiaj chciałabym Wam zrecenzować jedne ze słodkości, które otrzymałam ostatnio w paczce z Taiwanu (o której wspominałam TUTAJ), dzięki miłej znajomej ;) Tak niezmiernie szkoda było mi otwierać te cukierki! Wyglądały one najatrakcyjniej spośród reszty.

Specjalnie napisałam do rodowitej Tajwanki z prośbą o przetłumaczenie na angielski napisu/nazwy, która widnieje na opakowaniu. Niestety nie była ona w stanie tego zrobic! Stwierdziła, że tylko oni rozumieją o co chodzi z tą nazwą. Jednak można ją odrobinę porównać do angielskiego "stupid" (pl: głupi). Śmieszna sprawa. Faktycznie, zupełnie nie miałam pojęcia, do czego to może się odnosić. DO CZASU!


Opakowanie wygląda, jakby zaprojektował je jakiś szalony chińczyk! Jest pełne kolorów, które ze sobą współgrają oraz obrazek śmiesznej postaci... misia? Jeśli sami zidentyfikujecie, co to za szary potworek z różową kokardką to dajcie mi znać, haha! :>>>

Niestety po tym opakowaniu, a nawet po opisie (wszystko jest po chińsku) nie można wywnioskowac co znajduje się w środku. Z począku myślałam, że to jakieś cudne żelki. Po dokładnym wymacaniu zawartości, bez otwierania - szybko stwierdziłam, że to jakieś twarde, okrąglutkie cukierki.

Skład wyjątkowo mnie zdziwił! Na pierwszym miejscu był cukier... cóż, w tym akurat nic zaskakującego. Jednak po dalszym wczytaniu się, można było zauważyc takie składniki jak: kwas maleinowy (kwas jabłkowy), kwas askorbinowy (pot. wit. C) czy kwasek cytrynowy. Chyba już domyślacie się jakiego smaku były tajemnicze cukierki? ;)

"Kwaśny" skład produktu oraz info. o wartościach odżywczych.
Jaka była reakcja po otworzeniu opakowania? Znowu zaskoczenie! W środku było kilka sztuk, oddzielnie zapakowanych, maleńkich cukierków. Świetny pomysł, gdyż dzięki temu, każdy słodycz zachowuje swoją świeżość podwójnie!

Same cukierki były... bardzo, bardzo, bardzo KWAŚNE! Były pokryte jakimś proszkiem. To on nadawał tej okropnej kwasowości! Nie było sposobu, aby zjeść tego cukierka ze stoickim spokojem na twarzy. Przez pierwsze 3 min, gdy trzeba było zlizać ten proszek - moja twarz wyginała się w milion różnych grymasów! Jednak potem, cukierek stał się niezwykle słodki i bardzo smaczny ;)

Myślę, że to taki azjatycki odpowiednik witaminowych słodyczy NIMM 2.

8 komentarzy:

  1. Jejku . Chcialabym kiedyś mieć mozliwosc spróbowania tych słodyczy. Tak przyciągają swoim uroczym opakowaniem ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie my tak samo chciałybyśmy spróbować słodkości ;)
    Zapraszam do nas : http://makeup-yourfriend.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. *-* sama bym spróbowała tych słodyczy! ale brak możliwości : |

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam prośbę, mogłabyś mi podać u mnie na blogu swój e-mail? Lub napisać do mnie? Bo mam kilka pytań ; D
    www.paulaa-bloog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejciu pycha !
    Zazdroszczę Ci!
    Super post ! :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Zazdroszczę ♥

    http://pastel-memories.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Zazdroszczę Ci <3 Ogólnie nienawidzę kwaśnych rzeczy, ale w połączeniu ze słodyczą cukierka musiał być pyszny <3 Omommmomommmomm
    Obserwuję, bo post był meeeega ciekawy i zaraz biorę się zaczytanie poprzednich :)
    Może mój blog też ci się spodoba: www.ticket-to-happinesss.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Komentarze obraźliwe, bądź zawierające spam, będą usuwane.
Za wszystkie komentarze - bardzo dziękuję! 谢谢 ♥